czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 1

 
1
W TYM DOMU NIE MOZNA SIĘ NUDZIĆ! MAM RACJĘ SIOSTRUNIU?
Alison Van Alsen weszła do swojej ulubionej kawiarni w centrum Sydney. Była umówiona ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami: Courtney Gilles i Ashley Custings. Obie dziewczyny siedziały już przy ulubionym stoliku i rozmawiały gestykulując przy tym. Alison poprawiła torebkę od Chanel na ramieniu i dołączyła do przyjaciółek uśmiechając się.
- Cześć, zdziry - zachichotała. Ona i jej przyjaciółki często nazywały siebie zdzirami, dziwkami i innymi tego typu wyzwiskami. Świadczyło to o tym jak bardzo są ze sobą zżyte. Nie robiły sobie nic z zajemnych przezwisk a wręcz przecinie - bawiło je to.
- Hej, wywłoko - przywitały się równocześnie uśmiechając się szeroko do Alison.
- O czym gadacie? - blondynka wzięła ze stołu menu i zaczęła przeglądać je w poszukiwaniu ulubionego napoju, Bublle Tea.
- O mojej siostrze - odparła Ash - Nigdy nie zgadniesz co zrobiła!
Ashley miała starszą siostrę, której szczerze nienawidziła - Vanessę. Nessie była zawsze poukładana, rozsądna i idealna. Jednak na maksa zdzirowata. Aż tak, że mogła równać się z dziwkarską siostrą Ali, Patty. Tyle, że Patty była zupełnym przeciwieństwem Vanessy. Kiedy Nessie uczyła się do egzaminów i uprzykrzała życie swojej młodszej siostrzyczce Patty szwendała się po klubach i barach upijając się do nieprzytomności. Dlatego rodzina Van Alsen'ów tak bardzo wstydziła się tej córki. Przynosiła im wstyd i Elizabeth często musiała ją odbierać z komisariatu policji. Jednak trzy lata temu miarka się przebrała i Patty wraz z Benem wylądowali w ośrodku odwykowym mieszczącym się w Nowym Yorku.
- Mów! - pisnęła Alison.
- Ona wyszła na randkę z Joshem! Jak ona mogła? - oburzyła się Ash. Josh Henderson był przystoinym kapitanem drużyny piłki nożnej i obecnym obiektem wesnchnień młodszej z sióstr Custings. Chodził do drugiej klasy liceum więc piętnastoletnia Ashley była dla niego niewidzialna. Co innego Vanessa, która była z jego rocznika. Chodzili razem do klasy i spędzali dużo czasu w swoim towarzystwie. Jednak Nessie nie zwracała wcześniej na chłopaka uwagi, gdyż był znanym podrywaczem. Vanessa mówiła, że ma za dużo wdzięku i klasy by się z nim spotykać. Ta... Ale ta klasa nie przeszkodziła jej w obmacywaniu się z Harisem w ogródku Custings'ów.
- No i co? Przecież możesz jej go odbić. Jesteś dużo ładniejsza od Vanessy - odparła Alison kiwając głową na kelnerkę. Kobieta podeszła do stolika dziewczyn.
- Witaj, Ali. Co mogę ci podać? - uśmiechęła się. Odgarnęła czarne włosy z przed oczu. Oczywiście znała Alison. A kto by nie znał imienia najpopularniejszej dziewczyny w Sydney?
- To co zwykle. Na wynos - Ali uśmiechnęła się chłodno a kobieta wróciła za ladę.
Courtney popatrzyła na nią ze zdziwieniem.
- Myślałam, że posiedzimy chwilkę razem.
Alison spojrzała na nią przebiegle.
- Powiedzmy, że mam spotkanie służbowe. Wpadłam tylko się przywitać.
- A co to za spotkanie? Jakiś kolejny gorący romans? - zaciekawiła się Custings i nachyliła się nad Ali jakby wierzyła, że blondynka wszystko jej opowie.
- Powiedziałam służbowe. Nie naukowe - Ali zaśmiała się. Tylko ona i jej przyjaciółki wiedziały o co chodzi. To był jeden z ich mrocznych, słodkich sekretów.
- A jak tam siostra? - pytanie padło z ust Courtney.
- Która? - Ali odebrała kawę, którą przyniosła jej kelnerka.
- No wiesz. Ta wkurwiająca suka jak założyłaś.
- Tak jak zakładałam. Taka mniejsza Patty. Ughh. - Ali spojrzała na telefon. Dostała nową wiadomość od tej osoby.
 
Do: Alison
Od: Sama dobrze wiesz kto
 
 
Czekam, ślicznotko. Mam coś dla ciebie.
 
Całuję.
 
- Muszę iść - Alison podniosła tyłek z krzesła i pomachała przyjaciółkom na pożegnanie. Nie miała zamiaru im mówić co będzie robić i z kim będzie. Dowiedzą się o tym później...
 
 
  Wieczorem, gdy Alison zrobiła już to co miała zrobić jakby nigdy nic leżała na swoim wielkim łóżku z baldachimem wpatrując się w stary szkolny album z trzeciej klasy. Tyle było tam znajomych twarzy jednocześnie tak jej obcych. Ludzie z czasem się zmieniają i są wręcz nie do poznania. Wszyscy tak mają. Każdy mądżeje, każdy dorasta. Ale nie Alison. Ona od dziecka była taka sama. Piękna. Idealna. Cudowna. Lepsza. Nikt nie mógł jej przebić a co dopiero taka wieśniara jak Alylie. Czy jak jej tam...
- Jesteśmy! - obwieścił głos matki dochodzący z parteru posiadłości. Alison tylko na to czekała. Rzuciła album gdzieś w kąt i wybiegła z pokoju. Zeszła spokojnie po schodach przybierając minkę słodziudkiej Alison. To była jedna z naprawde wielu jej twarzy. Nikt nie wiedział jak wygląda Alison bez jakiejkolwiek maski. Prawdziwa Ali, która zginęła pośród wcieleń blondynki.
- Cześć, mamusiu! Jak było u cioci? - zaświergotała Ali.
- Okropnie, skarbie. Nie uwierzysz, ale ta jej córka jest w ciąży! Ona jest od ciebie niespełna rok starsza - matka zdjęła kurtkę i rzuciła ją na czarny wieszak z Ikei - Jeśli też masz zamiar robić takie rzeczy to mi powiedz. Kupię ci tabletki. Albo odradzę.
Ali zaśmiała się pod nosem. Jej matka była okropnie przewrażliwiona na rzeczy związane z seksem. Co miesiąc przeprowadzała z Alyssą rozmowy na ten temat i dawała jej ulotki o nieplanowanych ciążach, chorobach wenerycznych itp. Istny koszmar. Jednak dzięki temu Ali wiedziała, że matka bardziej kocha ją niż Patty. Ze starszą córką nigdy nie rozmawiała na ten temat. W ogóle rzadko rozmawiała z Patty o czym kolwiek.
- Nie musisz mamo. Nie jestem tak puszczalska jak NIEKTÓRZY - mówiąc to Alison spojrzała na starszą siostrę rozwaloną na sofie z butelką Jack'a Daniels'a w rękach. Tuż obok niej siedziała nowa siostra. Alison już po dwóch dniach znienawidziła dziewczynę prawie tak jak Bena i Patty.
- Bardzo mnie to cieszy - pani Van Alsen posłała różowowłosej lodowate spojrzenie na co ta uśmiechnęła sie sztucznie.
- Założę się, że Patty już namówiła Alylie do ćpania i sypiania z kim popadnie - rzuciała Ali. Turkusowowłosa spojrzała na nią wystraszona. Co ty wyprawiasz? - mówiły jej oczy.
- Jestem Allie - burknęła. Alison zignorowała ją. W tym momencie do salonu wszedł tata a tuż za nim Ben. Rozglądali się po twarzach zebranych. Ojciec zabrał chłopaka na jakąś wystawę aut, żeby chłopak nabrał do niego zaufania. Benedix unikał spędzania czasu z ojcem, gdyż był na niego zły za coś o czym wiedział tylko brunet i Alison.
Ali spojrzała na regał który stał za kanapą, na której siedziała Allie i Patty. Blondynka podeszła do niej i zrzuciła torebkę Allie z czarnej, grubej książki, którą Alison właśnie postanowiła przeczytać. Torebka upadła na podłogę a zawartość wysypała się na podłogę. Zawartość czyli czerwony zeszyt, telefon, parę kolorowych cukierków i dwie foliowe torebki wypełnione białym proszkiem. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę co to jest. A już najbardziej rodzice.
Oczy Elizabeth wyszły na wierzch a pan Van Alsen upuścił trzymaną w ręce kurtkę. Allie również wyglądała na zaskoczoną. Ben i Patty wymienili porozumiewawcze spojrzenia i wbili ze złością oczy w zaszokowaną Alison.
- ALLIE, CO TO MA ZNACZYĆ?! - wrzasnął pan Van Alsen spoglądając gniewnie na nową córkę.
- Ja... To nie moje... - jąkała sie Allie. Jej ręce się trzęsły i niewiedziała co powiedzieć.
- To maja wina - oznajmił Ben - Ja dałem je Allie. Mówiłem, że pomogą jej zapomnieć o rodzicach.
Tym razem to Alison zaniemówiła. Dlaczego Benedix bronił Allie. Teraz blondynka miała ochotę złapać ozdobny sztylet wiszący na ścianie i zakłuć nim go na śmierć.
- MYŚLISZ, ŻE CI WIERZYMY BEN!? NA PEWNO JEST W TYM TYLE SAMO JEJ WINY CO TWOJEJ! WYNOŚCIE SIĘ DO SWOICH POKOI! - krzyczała mama a potem spojrzała na Patty popijającą Daniels'a - TY TEŻ! I NIE CHCĘ WAS TU WIDZIEĆ! A TERAZ WON!
Pani Van Alsen zamkęła oczy a wskazana trójaka pobiegła na górę jakby się paliło. Alison uśmiechnęła się do siebie. Mama spojrzała na nią przepraszająco.
- Alison, wybacz nam. Chcieliśmy, żebyś miała siostrę, z którą się dogadasz i nie będzie ci przykro, że Patty i Ben są dla ciebie tacy okropni.
- Nie jest mi przykro. Mam przyjaciółki i wszyscy mnie uwielbiają. Na rodzeństwie już mi nie zależy - skłamał Alison. Nigdy jej nie zależało. Co więcej nienawidziła och. Pragnęła, aby jakaś czarna dziura wessała ich i wypluła na dnie oceanu, gdzie zginą z braku tlenu a ich ciała zostaną pożarte przez rekiny. Kiedyś nawet próbowała wepchnąć siostrę do morza gdy miała sama maiła sześć lat. Jednak była za słaba i chuda. Więc zalazła inny sposób by się jej pozbyć. I nie musiała używać siły, tylko tego czym obdarzył ją los. Swoją doskonałością. Jak tego dokonała? Czy to takie ważne?
- Teraz weź moją kartę i możesz iść gdzieś z koleżankami. Jeśli chcesz możesz kupiś ten naszyjnik, który tak bardzo chciałaś - uśmiechnął się tata i wręczył Alison plastikowy prostokącik, który Ali tak bardzo kochała. Prawie tak jak samą siebie.
Ali wzięła kartę i ruszyła w kierunku drzwi. Po drodze wyjęła telefon z kieszeni i napisała do Courtney i Ashley.
Do: Ash, Courtney
 
Od: Alison
Jestem wielka. Ludzie powinni stawiać mi świątynie. Najlepiej w postaci centrum handlowych.
 
____________________________________________________
Hej! W tym rozdziale poznaliście lepiej moją ulubioną bohaterkę - Ali. Niezła z niej suka, co nie? I właśnie taka miała być. Zdzirowata. Mam nadzieją, że rozdział się podoba. Zapraszam do komentowania i obserwowania! I sorry za błędy! Pisałam jak najszybciej i miałam problemy z blogspotem.
 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz